Tomasz Stańko rozpoczyna wiosenną trasę koncertową po Europie, ze swoim Nowojorskim Kwartetem i muzyką z albumu "Wisława". Wśród koncertów w Niemczech, Belgii, Holandii i Skandynawii, znalazł się czas na jedyny tym razem koncert w Polsce - w Sopocie.
11 marca 2014, godz. 19.30
Sala Koncertowa PFK, Opera Leśna Sopot
Po początku roku wyjątkowo obfitym w nagrody: honorowy Paszport Polityki, honorowa nagroda
Niemieckich Krytyków Płytowych, oraz nagroda francuskiej Akademii Jazzowej, Tomasz Stańko
rozpoczyna wiosenną trasę koncertową po Europie, ze swoim Nowojorskim Kwartetem i muzyką z albumu
"Wisława". Wśród koncertów w Niemczech, Belgii, Holandii i Skandynawii, znalazł się czas na jedyny
tym razem koncert w Polsce - w Sopocie.
Zrealizowano przy pomocy finansowej Miasta Sopotu.
Sponsor główny koncertu:
Grupa ENERGA
Ziaja
Bilety w cenie 80, 60, 50 zł do kupienia w kasie Bałtyckiej Agencji Artystycznej Bart ( ul.
Kościuszki 61, Sopot) oraz na
www.operalesna.sopot.pl
Tomasz Stańko- trąbka
David Virelles- fortepian
John Hébert – kontrabas
Gerald Cleaver- perkusja
Tomasz Stańko przedstawia swój nowy, niesamowity kwartet na podwójnym albumie pełnym
sugestywnych motywów, natchnionego muzykowania i brawurowych improwizacji. Nagrano go w czerwcu
2012 roku w Nowym Jorku, mieście z którym w ostatnim dziesięcioleciu ten wielki polski trębacz
zawarł bliską znajomość. Pięć lat temu kupił tam mieszkanie i odtąd dzieli swój czas pomiędzy USA i
Warszawę. Nowy Jork stał się dlań bazą, gdzie komponuje, chłonie artystyczne życie miasta i śledzi
muzyczne aktualności. W siedemdziesiątym roku życia Stańko nie stracił nic z otwartości na nowe
idee, nie porzucając wszakże swych dawnych koncepcji. Ten innowator europejskiej muzyki
improwizowanej zachowuje silne poczucie historii jazzu i wie, jak ważny jest stale odnawiany
kontakt ze źródłami tej muzyki. “Początkowo chciałem tylko cieszyć się Nowym Jorkiem, miastem gdzie
jazz był tak ważny i które nadal jest jazzowym centrum świata. Miastem, gdzie Charlie Parker, Miles
Davis, and Duke Ellington grali wspaniałą muzykę, gdzie rodziła się wielka historia jazzu…” Ale
prędko nawiązał współpracę z miejscowymi muzykami, eksperymentując przed ostatecznym ustaleniem
składu swego kwartetu.
New York Quartet Stańki debiutuje programem inspirowanym także poezją Wisławy Szymborskiej,
polskiej poetki, eseistki i laureatki Nagrody Nobla, zmarłej w 2012 roku. Jak Stańko pisze w
krótkiej notatce w książeczce płyty: “Lekturze słów Wisławy Szymborskiej zawdzięczam wiele pomysłów
i inspiracji. Spotkania z Nią i współgranie z Jej poezją nadały rozmach także i tej muzyce, którą
chciałabym z szacunkiem dedykować Jej pamięci.” W 2009 roku, pod koniec życia, Szymborska wystąpiła
na wieczorze poetyckim w Operze Krakowskiej, na którym Tomasz Stańko odpowiadał na jej nowe wiersze
improwizując na trąbce. Z kolei niektóre jej wiersze dostarczyły nowym kompozycjom Stańki
inspiracji a także tytułów, np. “Tutaj – Here” (tytuł ostatniego tomiku poezji Szymborskiej) i
wiersze w nim zawarte – “Assassins”, “Mikrokosmos”, i “Metafizyka”. Utwory “Faces” i “A Shaggy
Vandal” podążają śladem wiersza Szymborskiej “Myśli nawiedzające mnie na ruchliwych ulicach”, lekko
drwiącej medytacja na temat starych i nowych form.
Stare i nowe formy to w istocie mógłby być podtytuł tego albumu. Tytułowa, uduchowiona free
ballada, która w różnych wersjach pojawia się tu dwukrotnie, otwierając i zamykając album, nie
zdziwiłaby na „Balladynie”, debiucie Stańki w katalogu ECM z roku 1976, jest to bowiem utwór bardzo
typowy dla jego własnej, oryginalnej tradycji. Z drugiej zaś strony trajektorie utworów takich jak “
Assassins” pełne są niespodziewanych zdarzeń, gdy powiewna, nieco bopowa melodia imploduje
swobodnym kontrapunktycznym graniem o niesamowitym pędzie, detalach i niepohamowanej energii. Te
nowe struktury zbudowane są z interakcji muzyków, ale także służą ich indywidualnym akcjom:
producent Manfred Eicher mówi o podejściu “parlando” zastosowanym tu względem zbiorowej
improwizacji, gdzie muzyka gna przed siebie w trakcie głębokiej wymiany zdań, poczucie
współodpowiedzialności muzyków przypomina role członków kwartetu smyczkowego.
David Virelles (ur. w 1983 w Santiago de Cuba) jest jednym z najbardziej oryginalnych
pianistów, jacy w ostatnich latach pojawili na amerykańskiej scenie jazzowej. Jego grę od samego
początku kształtowały studia nad muzyką Monka i Andrewa Hilla, ale także nad muzyką klasyczną,
kompozycją współczesną oraz rytualną muzyką Kuby i Haiti. Cytat: “Z kimkolwiek gram, staram się
uzyskać ten sam feeling, jakiego doświadczam słuchając McCoy’a Tynera albo [afro-kubańskiego
pieśniarza] Lázaro Rosa czy Bartóka – wszystko to ma pewną ponadczasową jakość”. “Wisława” to drugi
występ Virellesa na płytach ECM, po wcześniejszym o dwa miesiące albumie Chrisa Pottera “The
Sirens.” Stańko mówi o Virellesie: “czerpie z afrykańskich korzeni tej muzyki, a w jego graniu jest
szczypta południowoamerykańskiej melancholii, która i mnie jest bardzo bliska”.
“Cieszy, gdy starszy wiekiem artysta nie ustaje w tropieniu nowych idei”, napisał w Newy
York Times Ben Ratliff w recenzji z wcześniejszych występów tej grupy. “Do niedawna Tomasz Stanko
wykonywał piękne treny, ballady o cierpieniu duszy w tempie rubato z free-jazzowymi pomrukami. Od
kilkunastu lat ukazywały się na serii świetnych płyt wytwórni ECM, a on w tym czasie kilkakrotnie
zmieniał zespoły. Ale produkcje te łączył wspólny nastrój i zamysł… Zarówno jako solista, jak i
jako lider, potrafi zdyskontować te mroczne emocje w muzyce: Ton jego trąbki jest mocny, surowy i o
chropawej obwiedni, a jego zdecydowane, krótkie tematy stanowią kotwice dla aranżacji. Nie
zmieniając radykalnie charakteru swej muzyki – nadal kocha ballady, a tęskne melodie nadal są na
pierwszym planie – Stańko pozwala jej zmieniać proporcje. Muzyka z czwartkowego wieczoru była, na
swój znakomity sposób, trudna do zdefiniowania. Korzystała ze stałych rytmów i motywów w
akompaniamencie, ale także ze swobodnej improwizacji; była zarówno zbiorem sól jak i sekwencją
dokładnie określonych aktów (…). Niektóre z tych niezwykłych pasaży pojawiały się bez starania
któregokolwiek z muzyków, aby nadać im formalny lub kliniczny wyraz, tak jakby ich rękami poruszały
jakieś naturalne siły.”