Topowi biegacze na Memoriale Janusza Sidły

Lekkoatletki w czasie biegu na stadionie. W tle publiczność na trybunach.
Fot. materiały prasowe SKLA

Anna Kiełbasińska, Angelika Cichocka i Adam Kszczot to największe gwiazdy XXIII Grand Prix Sopotu imienia Janusza Sidły i Bursztynowej Mili. Rywalizacja na Stadionie Leśnym będzie generalnym sprawdzianem formy lekkoatletów przed Mistrzostwami Polski, zaplanowanymi na ostatni weekend sierpnia.

Tegoroczny kalendarz lekkoatletyczny, nieco zmieniony przez pandemię, wkracza właśnie w decydującą fazę. Jej początek wyznacza Memoriał Janusza Sidły. Na sopockim Stadionie Leśnym 13 sierpnia zameldują się przede wszystkim znakomici biegacze, którzy na mityng zjadą z gór. Angelika Cichocka (SKLA Sopot) do Sopotu przyjedzie prosto z St. Moritz, Adam Kszczot z Zakopanego, a Anna Kiełbasińska ze Spały.

Halowa mistrzyni Europy w sztafecie 4x400 metrów na dystansie jednego okrążenia zmierzy między innymi z koleżankami z biało-czerwonej reprezentacji, co już zwiastuje emocje.

Ciekawie powinno też być w biegach średnich – borykającą się długo z urazami Angelikę Cichocką, na stadionie będzie można zobaczyć po raz pierwszy od prawie dwóch lat. – Jak bardzo jest spragniona ścigania, sopocianka dowiodła podczas Halowych Mistrzostw Polski w lutym, kiedy w doskonałym stylu zdeklasowała rywalki na 1500 metrów. Jej determinacji nie zmienia nawet dyskwalifikacja przez sędziów po przekroczeniu linii mety – podkreśla Jerzy Smolarek, dyrektor Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego, organizatora zawodów.

Mistrzyni Europy z 2016 roku, w Sopocie pobiegnie na dystansie 1000 metrów, czyli Bursztynowej Mili imienia Elżbiety Duńskiej-Krzesińskiej.

W swojej koronnej konkurencji – 800 metrów – zaprezentuje się z kolei Adam Kszczot, który godnych rywali znajdzie w zawodnikach z krajowej czołówki i z zagranicy.

Dla wielu lekkoatletów udział w „Sidle” oznacza początek opóźnionego sezonu letniego, a jego kulminacja nastąpi w dniach 28-30 sierpnia. Wtedy to we Włocławku odbędą się Mistrzostwa Polski – najważniejsza, w sytuacji gdy przełożono igrzyska olimpijskie i odwołano Mistrzostwa Europy, impreza w tym roku.

Przeprowadzenie XXIII Grand Prix Sopotu imienia Janusza Sidły w warunkach pandemii nie byłoby możliwe bez wsparcia miasta Sopot. Początek zmagań w czwartek, 13 sierpnia, o godzinie 17.00Wstęp wolny.

Konkurencje, które będą rozegrane na mityngu:

Kobiety: 100m, 400m, 1000m, 100m ppł, 400m ppł, rzut oszczepem, skok wzwyż, skok o tyczce

Mężczyźni: 100m, 300m, 800m, 110m ppł, rzut oszczepem, skok w dal, skok wzwyż.

Kim był Janusz Sidło ? – Patron Grand Prix Sopotu organizowanego od 1996 roku


Kim był Janusz Sidło, patron Grand Prix Sopotu?


Dla przeważającej liczby sympatyków lekkiej atletyki to nieco zapomniany oszczepnik, który przez wiele lat należał do najlepszych na świecie. Janusz Sidło był pięciokrotnie uczestnikiem igrzysk olimpijskich. Takim osiągnięciem w naszym kraju może się poszczycić tylko Irena Szewińska. W ciągu szesnastu lat kariery Sidło startował na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach (1952r.), Melbourne (1956r.), Rzymie (1960r.), Tokio (1964r.), Meksyku (1968r). W latach 1951-1969 był czternastokrotnym mistrzem Polski. Pięć razy ustanowił rekord Polski, a w roku 1956, w Mediolanie, rzutem na odległość 83,66 m pobił rekord świata. W całej swojej karierze oddał najwięcej ze wszystkich oszczepników świata rzutów na odległość powyżej 80 m. Dwukrotnie w latach 1954-1955, był laureatem plebiscytu „Przeglądu Sportowego" na najlepszego polskiego sportowca. 

Urodził się 19 czerwca 1933 roku w Szopienicach. Swoją przygodę ze sportem rozpoczął jak większość znanych sportowców, podczas zawodów  szkolnych. Na kilka lat związał się z Sopotem reprezentując barwy gdańskiej Spójni mającej wówczas siedzibę na Stadionie Leśnym w Sopocie. W 1990 roku Spójnię przekształcono w Sopocki Klub Lekkoatletyczny. Jako dziewiętnastolatek wyjechał wprost ze Stadionu Leśnego na swoją pierwszą olimpiadę do stolicy Finlandii. Trema i pierwsze zetknięcie z ludźmi wielkiego sportu nie zaowocowały jeszcze miejscem na podium, były to jednak niezbędne pierwsze doświadczenia w tak elitarnym towarzystwie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rok później Amerykanin Held, jako pierwszy człowiek na świecie, przekroczył w rzucie oszczepem granicę 80 metrów, uzyskując rezultat 80,41 m. W niecałe dwa miesiące później, podczas meczu lekkoatletycznego Polska - NRD w Jenie, Janusz Sidło również przekroczył tę barierę, niewiele ustępując Amerykaninowi. W wielu wywiadach i wypowiedziach udzielonych dziennikarzom Sidło mówił, że to właśnie od tej chwili rozpoczęło się jego wielkie pasmo sukcesów.

Od 1953 do 1956 roku nie przegrał żadnego pojedynku z zagranicznym rywalem. W wieku 21 lat, w 1954 roku został mistrzem Europy. Po kolejnych czterech latach odzyskał ten tytuł.

Na sześć miesięcy przed igrzyskami olimpijskimi na antypodach, w Melbourne, ustanowił w Mediolanie rekord świata, który sprawił, że do Australii pojechał w roli absolutnego faworyta. Ale w sporcie, jak w życiu, liczy się także szczęście, a to na chwilę odstąpiło od Sidły. Na stadionie w Melbourne złoto w oszczepie zdobył nieznany wówczas Norweg Danielsen, dla Polaka pozostał srebrny medal. Kilka miesięcy później, podczas zawodów w Norwegii, w rodzinnym mieście Danielsena, Sidło zmiażdżył mistrza olimpijskiego rezultatem o 10 metrów lepszym. Po tej porażce Danielsen nigdy już nie powrócił do formy z Melbourne.

Okres między igrzyskami w Melbourne a Rzymem, to pasmo spektakularnych sukcesów Polaka. W tym czasie zdobył mistrzostwo Europy i niekwestionowany prymat nad Wisłą. Rzymskie igrzyska, podobnie jak tamte sprzed czterech lat, też nie były łaskawe dla naszego oszczepnika. Faworyzowany Sidło, rzucił w eliminacjach oszczep na odległość 85,14 m. Był to wynik, który następnego dnia, w finale tej konkurencji, zapewniłyby mu złoto , ale nazajutrz było fatalnie. Pech znowu dopadł Polaka. W decydującej rozgrywce spalił się nerwowo i skończył konkurencję na ósmym miejscu. Zwycięzca, kijowianin Cybulenko, podobnie jak przed czteroma laty Danielsen, rzucił i zdobył złoto. Był to jeden z dwóch rzutów powyżej 80 metrów w całym sezonie Ukraińca...

Pech nie opuszczał Sidły także podczas następnych igrzysk, chociaż pomiędzy nimi nie było na zawodach dalej rzucającego oszczepnika. Kiedy cały świat szykował się do obejrzenia igrzysk, Sidło wiedział, że jego dobre dni odchodzą. Podobnie było w Tokio, gdzie zajął 4 miejsce, a także w Meksyku, w 1968r., gdzie utknął w eliminacjach i nie startował w finale. Start w Meksyku był zwieńczeniem dwudziestoletniej kariery zawodniczej Sidły. Kariery, która przyniosła mu sławę na wszystkich stadionach lekkoatletycznych świata. Nie dała mu tylko jednego upragnionego i tak pożądanego przez każdego lekkoatletę, złotego medalu olimpijskiego. Bez trudu można udowodnić, że w czasie tamtego dwudziestolecia Janusz Sidło był najlepszym, najbardziej regularnie rzucającym oszczep lekkoatletą świata. Wygrał ponad sto przeróżnych konkursów, z rezultatem powyżej 80 metrów. 

Zmarł w Warszawie, 2 sierpnia 1993 roku, po krótkiej chorobie, w wieku 60 lat. 

Ochrona danych osobowych

Zgodnie z art. 13 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27.04.2016 r. informuję, iż Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Gmina Miasta Sopotu z siedzibą przy ul. Tadeusza Kościuszki 25/27, 81-704 Sopot, reprezentowana przez: Prezydenta Miasta Sopotu.
Czytaj dalej...